środa, 30 listopada 2011

Kuferek na biżuterię - pomysł na prezent?

Hej! 
Przeglądając ofertę artykułów przemysłowych na stronie Biedronki natknęłam się na fajnie wyglądający i funkcjonalny kuferek na biżuterie. Zobaczcie:


Kuferek dostępny od jutra w biedronkach. Oczywiście najpierw sprawdzę i ocenię jakośc jego wykonania, ale myślę, że fajnie sprawdziłby się jako prezent dla jakiejś bliskiej, kobiecej osoby:) Co myślicie?
Pozdrawiam!

ROZDANIE Hean- bestsellery u Lajfstyle

Hej, biorę udział w rozdaniu na blogu lifestyle


Jeśli też jesteście zainteresowane to zapraszam KLIK
Rozdanie trwa do północy 20 grudnia.

Good luck!:)

wtorek, 29 listopada 2011

Nowość! Maskara Big Volume Lash Natural BIO Formula

Hej! Zaglądając na stronę Eveline Cosmetics natknęłam się na nową wersję mojej ukochaniej maskary Big Volume Lash, której recenzję macie poniżej.

http://www.eveline.eu/product/id/1683.BIG_VOLUME_LASH_PROFESSIONAL_MASCARA_NATURAL_BIO_FORMULA.html

Maskara Big Volume Lash Natural BIO Formula to wyjątkowy kosmetyk, który w naturalny sposób upiększa i równocześnie pielęgnuje rzęsy. Sprawi, że staną się one niesamowicie wymodelowane – wyraźnie uniesione, pełne objętości oraz niesamowicie wydłużone. Perfekcyjnie wyprofilowana, giętka i elastyczna szczoteczka BOLD&FLEXY BRUSH TM precyzyjnie wystylizuje nawet najbardziej wymagające rzęsy, dając efekt gęstych i wyraźnie pogrubionych rzęs. Specjalnie zaprojektowana konstrukcja szczoteczki dociera nawet do najkrótszych rzęs, dzięki czemu są one idealnie rozdzielone i pokryte intensywnym, czarnym kolorem. Opatentowana formuła tuszu oparta jest na naturalnych Bio komponentach. D-panthenol skutecznie uelastycznia i nawilża rzęsy od nasady aż po same końce. Naturalny wyciąg z wosku carnauba odżywia rzęsy, ekspresowo je regeneruje i zapobiega ich wypadaniu. Ekstrakt z Jojoby wnika w głąb włosa, radykalnie odbudowując jego strukturę. Naturalne pigmenty mineralne rewitalizują rzęsy, pobudzają je do wzrostu i chronią przed mechanicznymi uszkodzeniami.

Efekty:
• zachwycająca zmysłowa objętość
• naturalna kusząca gęstość
• niewiarygodne uczucie lekkości
• odżywione i zdrowe rzęsy
• perfekcyjne rozdzielenie rzęs bez grudek


Skusicie się na nią? Ja chyba TAK!:)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Maskara Eveline Big Volume Lash - moja recenzja

Cześć!
Obiecałam Wam w komentarzach pod poprzednim postem, że zrecenzuję tusz Eveline, którym miałam wczoraj pomalowane rzęsy:) 

Oto on: 



Opis producenta :
BIG VOLUME LASHES
PROFESSIONAL MASCARA
Tusz do rzęs:
Ponadczasowa głębia spojrzenia
Mascara intensyfikuje efekt makijażu wraz z każdym pociągnięciem szczoteczki BIGBRASH. Jednocześnie zapewnia idealne rozdzielenie rzęs i prawdziwie hipnotyzujące spojrzenie.
Kremowa konsystencja wzbogacona Proteiną B5, oraz naturalnymi woskami Carnauba pogrubia rzęsy od nasady aż po same końce, pozwalając na indywidualne kreowanie objętości.
Nie pozostawia grudek.

Efekty:
- Spektakularnie zwiększona objętość rzęs
- perfekcyjne rozdzielenie
- idealne podkręcenie
- długotrwały efekt sztucznych rzęs

http://www.eveline.eu/product/id/1634.BIG_VOLUME_LASH_mascara.html

Moja ocena:
Jak widzicie na zdjęciu pochodzacym ze strony eveline.eu, szczoteczka tuszu, że tak powiem "odbiega" od tego jak wygląda w realu:) Ale jest to jedyna rzecz, z którą się nie zgadzam. Co do reszty opisu producenta zgadzam się w 95 %.

Efekty:
- Spektakularnie zwiększona objętość rzęs  - Tak! Może nie tak spektakularnie, ale rzeczywiście są bardzo pogrubione
 - perfekcyjne rozdzielenie  
- Tak! Wiadomo - rozdzielenie zależy też od wprawy i techniki malowania rzęs, ale zgadzam się. Jedyne "ale" mam do faktu, że gdy tusz jest świeży to na szczoteczce może nabierać się zbyt duża ilość tuszu i trzeba ją zetrzeć chusteczką bo inaczej można sobie posklejać rzęsy.
 - idealne podkręcenie
- Tak! Nie używam zalotki, mam naturalnie długie, ale proste rzęsy i od tuszu wymagam podkręcenia i utrwalenia kształtu włosków, jaki akurat wypracuję podczas manewrowania maskarą.
 - długotrwały efekt sztucznych rzęs
- Hmm, czy sztucznych rzęs? Myślę, że w dobrym tego słowa znaczeniu, bo ja osobiście nie trawię mocno wytuszowanych, lalkowych rzęs, które wyglądają na ciężkie i opakowane tuszem na maxa. Tutaj nie zrobimy sobie nim krzywdy. Ja stosuję zazwyczaj tylko jedną warstwę. A czy długotrwały? Nie zauważyłam osypywania i odbijania tuszu na powiekach. Nie mam do trwałości żadnych zastrzerżeń. Ale wiadomo, kiedy już długo używamy jakiś tusz, i poprostu wykańczamy go, to każdy tusz droższy, czy tańszy sygnalizuje nam swój schyłek suchością konsystencji  i osypywaniem się. 


!!!!!!!!!
A teraz osobom wrażliwym estetycznie radzę nie przewijać dalej i nie narażać się na widok moich "nagich" oczu. Mam jasną oprawę oczu jako naturalna blondynka i bez tuszu do rzęs i/lub kredki, wogóle ich nie widać. Dlatego staram się nie pokazywać ludziom sauté:))

Moje oczy przed pomalowaniem:


I po pomalowaniu maskara Eveline Big Volume Lash:

Tutaj jeszcze zbliżenie moich rzęs w innym makijażu, również z użyciem tuszu Eveline:



Zdjęcia szczoteczki:



Ocena końcowa:

Od tuszu do rzęs wymagam podkręcenia, pogrubienia i plastyczności (aby manewrując nim, rzesy zachowywały pożądany przeze mnie kształt). Tusz Eveline sprawuję się w tych wymaganiach idealnie. Aktualnie posiadam już 3 opakowanie. Zauważyłam niestety, że ten aktualnie posiadany przeze mnie egzemplarz nieco się różni od poprzedników bo szczoteczka jest ciut wygięta i trochę za dużo pozostaje na niej tuszu - zwalam to na razie na jego świeżość. A co do wygięcia szczoteczki to może jakaś ciekawska klientka maczała w tym palce? Hmm...niecierpię tego! Zawsze staram się brać egzemplarze z tyłu półki, ale cóż - i tam czasami trafiają ślepcy nie widzący testerów. Chyba, że Eveline zaczęła produkować takie nieco wygięte szczotki dla poprawienia funkcjonalności...Mi to osobiście nie przeszkadza, chyba że jest to przyczyną zbytniego oblepienia szczoteczki tuszem... Zobaczymy.

Jak na razie jest to mój KWC wśród tuszy. A propos KWC macie tutaj link do opini na wizażu KLIK.

Naprawdę polecam Wam wypróbować ten tusz! Zwłaszcza, że kosztuje on tylko ok 13 zł (ja ostatnio kupiłam za 9 zł na promocji:))

Wiem, że post wyszedł zbyt długi i może trochę chaotyczny...Zastanawiam się, czy nie zacząć recenzowania w oparciu o podział, np. "skład", "działanie", "opis producenta" itd. A Wy jakie recenzje wolicie? Takie poukładane, czy spontaniczne? Pozdrawiam!


niedziela, 27 listopada 2011

Szybki makijaż z kremowym cieniem Essence 01 Coppy Right w roli głównej

Witam Wszystkich w niedzielne popołudnie!

Dzisiaj szybki post z makijażem oczu. Oto on:



Kosmetyki, które użyłam (przepraszam za nieostre zdjęcie:/) :



Życzę Wam miłej niedzieli! PA:)

piątek, 25 listopada 2011

TAG: Subiektywny Ranking Przystojniaków

Przeglądając dziś Wasze blogi, zauważyłam, że króluję w nich post TAGowy o przystojniakach:) Zaczęłam więc teroretycznie przypominać sobie, jacy aktorzy, mężczyźni podobali i podobają mi się jeśli chodzi o tzw. "zewnętrzność":) 

Nie będę układać rankingów, poprostu zacznę od tych, którzy podobają mi się od dawna, a skończę na tych, którzy okupują nasze ekrany telewizorów teraz:)

Patrick Swayze


Cenię go jako aktora i człowieka - mimo uzależnienia i choroby przeżył ze swoją jedyną żoną wszystkie wzloty i upadki. Bardzo kibicowałam mu, kiedy walczył z rakiem trzustki. Może głupio się przyznać, ale się popłakałam kiedy odszedł...

Jego 2 role, które na zawze zapadły mi w pamięci:
Opisu myslę, że dodawać nie trzeba.

Christian Slater


Również bardzo cenię go za kunszt aktorski. Rola, która szczególnie zapadła mi w pamięć to rola w filmie "Skryta namiętność" z Marisą Tomai.

Paweł Małaszyński


Wiem, wiem - możecie się dziwić bo wszędzie go pełno i poprostu się przejadł, ale cenię go za to, jakim jest człowiekiem - wiem, że też jest rockmanem, ja ja mam słabość do rockmanów:)

Z młodego pokolenia aktorów lubię też Antoniego Pawlickiego, lubię takich trochę zadziornych cwaniaczków. Coś w nim jest, ale nie potrafię powiedzieć co:)


Hmm...mam wrażenie, że nie wymieniłam kogoś ważnego z mojej listy, oprócz mojego osobistego przystojniaka, który zastrzegł sobie swój wizerunek;) Jak sobie przypomnę to edytuję posta:)) 
A jakie są Wasze typy? Nikogo nie TAGuję, bo sama się oTAGowałam:)
Pa!

Rozdanie u Kota w kosmetyczce:)

Hej! Biorę udział w rozdaniu na blogu Ev, który obserwuję od dawna:) Lubiłam tam zagladać także wtedy, kiedy jeszcze nia miałam swojego bloga:)

Oto co mozna wygrać:


Zgłaszać możecie się TU

Good luck!

środa, 23 listopada 2011

Jak uporałam się z nadmiernym wypadaniem włosów

Hej!

Dzisiaj chcę Wam przedstawić kilka produktów związanych z pielegnacją włosów nadmiernie wypadająch,  dzięki którym okres znajdywania garści włosów na grzebieniu, wannnie i ubraniu, mam już za sobą:)



Włoski zaczęły mi wypadać mniej więcej po wakacjach - borykam się z takim zjawiskiem raz, dwa razy w ciągu roku. Zaczęłam więc czytać forum wizażu w poszukiwaniu pomocy i wybrałam kilka polecanych tam produktów. Niestety np. olejowanie wogóle mi nie pomogło, a wręcz przeciwnie - nasiliło wypadanie włosów. Wydaję mi się, że moje włosy są zbyt cienkie i delikatne - a stosowanie olejów na skórę głowy sprawiło, że włosy wraz z cebulkami wychodziły "jak po maśle". Dlatego też, raczej nie olejuję włosów, a jeżeli już - to tylko mniej więcej od połowy długości włosów.

1. Maska do włosów Biovax do włosów słabych ze skłonnością do wypadania



Właściwości tej maseczki możecie przeczytać powiększając fotki opakowania. Akurat tą maskę odkryłam już dawno, bez podpowiedzi portalu wizaż:) Jednak w takiej konfiguracji z szamponem Pharmaceris, Capitavitem i Vitapilem - pobiła wszelkie rekordy w przeciwdziałaniu wypadaniu włosów. 
Używam jej zgodnie z zaleceniem producenta - pod foliowym czepkiem, pozostawiając na włosach na dłuższy okres czasu, aniżeli zwykłą odżywkę do spłukiwania.

Włosy po zastosowaniu maski sa sypkie, mięsiste (dają wrażenie berdziej gęstych) i błyszczące!
Wczoraj wpadł mi do głowy pomysł, aby umyć sobie nią włosy. I powiem Wam, że jestem zachwycona efektem - dzisiaj włosy nadal są sypkie, błyszczące i w żadnym wypadku nie sprawiają wrażenia przetłuszczonych po umyciu tylko ta maską. Spróbuję myć nią włosy mniej więcej co drugie mycie.

2. Czerwony szampon Pharmaceris



Szampon zawiera w swoim składzie SLES (łagodniejsza forma detergentu niż SLS), ale mi to nie przeszkadza, ani nie szkodzi. Ma delikatny zapach, nie plącze włosów, łagodnie obchodzi się ze skórą głowy. Odnoszę silne wrażenie, że to jego główną zasługą jest ograniczenie wypadania moich włosów. Podczas mycia należy pianę pozostawić na chwilkę na skórze głowy, aby składniki aktywne zdążyły zadziałać.
Włosy są widocznie bardziej błyszczące i po umyciu nie są przesuszone - zdarzało mi się nie zastosować po umyciu żadnej odżywki (kiedy się spieszyłam). Zazwyczaj przed rozczesaniem nakładam odżywkę bez spłukiwania Joanna. Jak mam więcej czasu to nakładam odżywkę do spłukiwania Alterra granat i aloes, ale nie na skórę głowy.
Koszt to ok. 28 zł

3. Capitavit Herbapol - ziołowy płyn do wcierania w skórę głowy. 



Wcieram go po umyciu włosów, ale można też przed (tak napisano na opakowaniu) - ogranicza przetłuszczanie się włosów i pobudza ukrwienie skóry głowy, a co za tym idzie nasze włosy są bardziej odżywione.

4. Vitapil - suplement diety


Zawiera naprawdę sporo witamin i minerałów oraz drożdże! Mam wrażenie, że dzięki kuracji Vitapilem szybciej rosną mi włosy i są bardziej odporne na łamliwość i rozdwajanie. Przyznam się szczerze, że już po ok. jednym miesiącu kuracji (opakowanie 60 tabletek- 1 dziennie) zauważyłam znaczne ograniczenie wypadania włosów i... teraz biorę go jak sobie przypomnę...Wiem, że powinnam zastosować całościową kurację, ale tak to już jest z moją samodyscypliną:) Obiecuję się poprawić!:)


Jeśli więc macie problem z nadmiernym wypadaniem włosów - szczerze polecam Wam te produkty! U mnie sprawdziły się w 100%. 
Ps. Pisząc ten post do głowy wpadł mi pomysł, żeby przedstawić Wam kiedyś tzw. "moją włosową historię" - kto czyta blog Anwen, ten wie o co chodzi:) Przeszukam w wolnej chwili dysk komputera, może znajdę zdjęcia, na których bedziecie mogły zobaczyć "ewolucję" jaką przeszły (i przechodzą nadal) moje włosy:)

Pa:*

poniedziałek, 21 listopada 2011

Recenzja Effaclaru K

Cześć!
Dzisiaj obiecana recenzja Effaclaru K. 

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że stosuję go dopiero 2 tygodnie, co może być czasem zbyt krótkim na pełne i ostateczne wnioski. Jednakże efekt po 2-tygodniowej kuracji, jaki moge obserwować teraz na swojej skórze, jest tak zadowalający, że po prostu musiałam się z Wami tym podzielić:)

Po drugie chcę też podkreślić, że jest to moja indywidualna reakcja na ten kosmetyk i nie mogę Wam zagwarantować, że i Wy uzyskacie podobne rezultaty.

Po trzecie, zakupiłam starą wersję Effaclaru K i taką też recenzuję. Nowa ma w swoim składzie dodatkowo retinol.

Głównym składnikiem Effaclaru K determinującym jego zbawienne działanie dla skóry tłustej/trądzikowej jest kwas linolowy (L.H.A). Na stronie zrobsobiekrem.pl jest bardzo fajny i rzetelny opis właściwości tego kwasu:

L.H.A. - Kwas lipohydroksylowy - (...) Nowa pochodna kwasu salicylowego tzw. lipohydroksykwas. Jego innowacja polega na tym, że oprócz wszystkich cech charakterystycznych dla kwasu salicylowego, ma większe powinowactwo do naskórka, dzięki czemu działa jeszcze łagodniej. Lipohydroksykwas stymuluje odbudowę naskórka, działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciwzaskórnikowo, dlatego wykorzystywane jest do pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej a także zanieczyszczonej cery wrażliwej. Dzięki działaniu tej substancji następuje lepsze wchłanianie substancji aktywnych zawartych w kosmetykach. Kwas ten został zastosowany w kosmetykach firm należących do koncernu L'Oreal np. La Roche-Posay czy L'Oreal.
(http://www.zrobsobiekrem.pl/?245,l.h.a.-kwas-lipohydroksylowy)


Szczegóły dotyczące właściwości i działania możecie poczytać:

- KWC 
- stronce La Roche Posay - tu jest opisana nowa wersja produktu


Na początku kuracji stosowałam Effaclar K w takiej konfiguracji:


Pielęgnacja wieczorna:


- mycie żelem Effaclar +





Wtedy to, zmagałam się z lekkim wysypem takich bolących "gulek" powyżej skrzydełek nosa i na brodzie. Smarowałam Effaclar tylko na strefę T, a nawilżający Hydreane Riche na policzki i okolice oczu i ust. Stosowałam tonik antybakteryjny, a miejsca zapalne smarowałam moim ulubionym Acnefanem. 
I tak, niektóre bolące gule wyszły "na wierzch" i musiałam je wycisnąć (o zgroza - wiem, że nie powinnam, ale przyznaję się, że nie wytrzymałam) - wtedy dodatkowo ranki smarowałam maścią w saszetce Tribiotic. 
Stan ten trwał jakieś 5 dni - czyli bardzo krótko, bo wiem, że niektóre dziewczyny zmagały się z wysypem po Effaclarze K miesiącami. 
Jak cera się uspokoiła - zaczęła wołać PIĆ:) - tam, gdzie zagoiły się ranki skóra zaczęła się lekko łuszczyć. Więc po nałożeniu Effaclaru dodatkowo cienką warstwę Hydreane Riche nakładałam też na strefę T.

Wszystko ładnie się uspokoiło. Zmieniłam więc tonik na nawilżający i odstawiłam Acnefan bo nie miałam już co zaleczać:) 

Teraz stosuję wieczorem:

-nadal mycie żelem Effaclar +



Postawiłam zatem na lepsze nawilżenie skóry.


Pielęgnacja dzienna:

- mycie żelem Bioderma Sebium (muszę zużyć:)) lub Effaclar +



Tonik nawilżający + filtry (konieczne przy stosowaniu kwasów bo istnieje ryzyko przebarwień)+ krem nawilżający.

Aktualnie wykańczam wszystkie próbki filtrów Avene, ale nie jestem z nich zadowolona bo nie wchłaniają się całkowicie pozostawiając błyszcząca warstwę.
Krem nawilżający na dzień też chciałabym zmienić, bo Ziaja stała się dla mnie ciut za słaba jeśli chodzi o nawilzenie. 



EFEKTY DZIAŁANIA NA DZIŚ:

Nie zapeszając: nie pamiętam już kiedy miałam cerę w tak dobrym stanie jak teraz! Najbardziej zadowolona jestem ze stanu skóry na czole: jest gładziutka, zero nierówności i wyrównany koloryt. 
Nos: zanieczyszczenia w postaci wągrów już prawie niewidoczne, niedoskonałości nie pojawiają się.
Broda: nierówności są bardziej płytkie, ale nie znikły w 100 procentach.
Poza tym skóra mniej się przetłuszcza, wyrównany jest koloryt i nie muszę używać bardzo kryjącego podkadu:)

Będę dopełniać recenzję Effaclaru K w miarę jak moja cera nadal będzie się zmieniać. Póki co, po krótkim wysypie, cera zmieniła się na lepsze i mam nadzieję, że kuracja będzie nadal szła w tym pozytywnym kierunku:)
*   *   *

Mam doWas prośbę, z racji tego, że LP Hydreane Riche powoli mi się kończy, Herbikaplant mi nie wystarcza na dzień, a filtry Avene są kiepskie - to czy macie może jakieś sprawdzone kremy nawilżające niekomedogenne i dobre niebielące filtry (może jakieś tańsze polecacie)? Będę wdzięczna za sugestie bo powoli muszę się zrozejrzeć za kupnem filtra i kremu. 


Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia!



niedziela, 20 listopada 2011

piątek, 18 listopada 2011

Efekty wymianki z ilussią:)

Cześć Wszystkim!

Dzisiaj pan listonosz uraczył mnie paczuszką pochodzącą z wymianki z przesympatyczną ilussią z zaczarowanego świata kosmetyków


1. serum na suche i zniszczone kocówki do każdego rodzaju włosów Avon
2. próbka perfum Outspoken Intense by Fergie
3. próbka podkładu matującego - NUDE

Wymianka dotyczyła tylko olejku do końcówek, ale ilussia była tak miła, że dołączyła kilka próbek.
Szczerze powiedziawszy to chodziło mi nie tyle o olejek, ale o opakowanie, w którym się znajduje. Według asd525 pompka z tego olejku pasuje do buteleczki Revlon Color Stay, co ułatwiłoby mi jego aplikację (aktualnie muszę wylewać na dłoń...).
Kiedyś, w zamieszchłych czasach liceum miałam ten olejek do końcówek jeszcze w plastikowym opakowaniu - pamiętam, że byłam zadowolona. Na go pewno zużyję, tymbardziej, że jestem świeżo po samodzielnym obcinaniu końcówek:) i mam zamiar je pielęgnować olejkiem. Tak, kupiłam nożyczki do ścinaniu włosów i sama dosłownie o pół cm podcięłam sobie włoski. Zrobiłam tak, ponieważ zapuszczam włosy na ślub i chcę je jedynie troszeczkę podcinać co jakiś czas - u fryzjera często 1cm oznacza 4 albo więcej...cóż. Poza tym rzadko który fryzjer podetnie prościutko włosy bez cieniowania, bo przecież "ma Pani tak zniszczone końcówki, musimy je pocieniować". 

Dziękuję jeszcze raz Ilonce za szybką przesyłkę i 2 miłe próbko-niespodzianki:*

czwartek, 17 listopada 2011

wtorek, 15 listopada 2011

Moja skromna "pędzelkownia" - czyli przedstawiam Wam moje pędzle oraz sposób, w jaki je czyszczę

Cześć!
Dzisiaj post o mojej skromnej, ale wystarczającej kolekcji pędzli do makijażu.
Narazie posiadam ich niewiele, planuję zakup paru blogowych hitów Hakuro (chciałabym wypróbować nakładanie podkładu pędzlem). Ale obiecałam sobie, że zamówienie musi poczekać aż zdobędę fundusze (czyt. znajdę pracę). Nie chcę teraz niepotrzebnie wydawać kasy, kiedy zbliżają się Święta - więc czas kiedy obdarowyjemy prezentami bliskich, a nie siebie:) Dlatego zakazałam sobie wszelkich kosmetycznych zakupów, no i ostatnio w mojej głowie króluje zasada - zużywaj to, co masz, kupuj to, co niezbędne! 
A poza tym tak, jak już pisałam - tyle pędzelków jak narazie w zupełności mi wystarcza. 

Moja skromna kolekcja przedstawia się następująco:

Od lewej: szpatułka Inglot, dwustronny pedzelek Elite (moja recenzja klik), pędzelek do malowania ust Donegal, kultowa kulka Essence, pędzelek do eyelinera w żelu Essence, do rózu również od Essence, pędzelek Elite do różu, kabuki  no name.


Do czego mi służą?

Pędzelki tej grupy służą mi do makijażu twarzy:
Pędzelek do różu Essence stusuję do nakładania pudru sypkiego, ale przyznam się szczerze, że rzadko go używam - wolę "wklepywać" puder transparentny specjalnym puszkiem Top Choice.
Pędzelek do różu Elite bardzo dobrze radzi sobi przy nakładaniu różu - jest ścięty, dzięki czemu można idealnie wyprofilować kości policzkowe.
Kabuki - mam go od baaardzo dawna. Kiedyś slużył mi do aplikowania perełek brązujących Avon. Teraz używam matowy bronzer Essence. Pędzelek ten może nie jest idealnej jakości (wystające włoski), ale doskonale sobie radzi z konturowaniem twarzy bronzerem. Nie należy do mięciuchnych pędzli, jest zbity i bardzo wygodny w użyciu. Nie pamiętam gdzie i za ile go kupiłam.....nie jest także podpisany żadnym frmowym logiem.

Następna grupa pędzelków służy mi do makijażu oczu.

Szpatułka Inglot jest świetnej jakości. Obecnie nakładam nią cienie, które są średnio napogmetowane (np. ostatnio zakupiony cień Catrice klik, fajnie wygląda jeśli nałoży się go szpatułką i palcem. Przy nakładaniu go pędzelkiem uzyskuję się "średniawy" efekt). 
Pedzelek Donegal jest z założenia "do ust", ale mi świetnie się sprawuję do nakładania cienia na mokro, kiedy robię nim kreskę. Wydaje mi się też, że sprawdzi się on również do nakładania eyelinera w żelu - muszę spróbować! Włosie ma dosyć sztywne, i zarazem sprężyste. 
Dwustronny pędzelek Elite recenzowałam już na blogu ( w opisie pod pierwszym zdjęciem macie link).
Kulka od Essence - służy mi do wielu rzeczy:) Od rozcierania po nakładanie cienia na całą powiekę, jak i w załamania:) Taki "pędzelek renesansu:")
Na koniec pędzelek do eyelinera w żelu Essence- światnie się sprawdza do funkcji w jego nazwie:) Wiem, że wiele z Was było niezadowolone z jego jakości. Ja trafiłam chyba na lepszy egzemplarz - nie wypada mi z niego włosie, jest po prostu ok. 





Jeśli już mowa o pędzelkach, to chcę Wam także opowiedzieć jak radzę sobie z ich myciem.

1. Duże pędzelki myje standardowo - delikatnym szamponem dbając, aby woda nie dostała się w okolice rączki i suszę poziomo.

2. Pędzelki małe, te do oczu - myję w inny sposób, gdyż ten z szamponem i wodą z kranu u mnie się nie sprawdza...ciężko mi jest dopilnować, żeby woda ich nie uszkodziła wlawając się do środka. Cieżko mi też wypłukać z nich szampon, kiedyś przy nakładaniu cienia na mokro źle wypłukany pędzelek Essence po prostu zaczął mi się pienić...

Dlatego małe pędzle czyszczę inaczej. Same zobaczcie:


Płatki kosmetyczne nasączam z osobna: płynem micelarnym, tonikiem z alkoholem dla dezynfekcji i tonikiem nawilżającym bezalkoholowym.

1. najpierw czyszczę pędzelek wycierając go w płatek nasączony płynem micelarnym
2. dezynfekuję go płatkiem z tonikiem alkoholowym
3. wycieram o płatek z tonikiem nawilżającym, aby włosie pozostało delikatne i mięciutkie
4. wycieram w chusteczkę i rozkładam do wyschnięcia.

1.

2.

3.


Nie jestem ekspertem i nie wiem, czy dobrze robię dbając w taki sposób o pędzelki, ale u mnie ten sposób sprawdza się znakomicie. 

A Wy jak czyścicie swoje małe "dooczne" pędzelki?
Pozdrawiam cieplutko w ten mglisty dzień, idę po kawkę:)