piątek, 23 marca 2012

Rossmannowska szczotka z naturalnym włosiem

Cześć!

Dzisiaj króciutko o drewnianej szczotce do włosów For Your Beauty z naturalnym włosiem.
Kupiłam ją miesiąc temu za 25,99 zł.

Prezentuje się tak:
Całkiem porządne wykonanie, poręczny kształt.

Widzicie jak strasznie zbiera kurz? Tutaj to jeszcze słabo - jest po umyciu. Myślałam na początku, że to wina "napowierzchniowego" przechowywania, ale po schowaniu jej do pudełka dalej masakrycznie się "kurzyła". No i olśniło mnie, że to z moich kłaczków jest ten cały kurz zbierany przez Bogu ducha winną szczotkę...

Tutaj z profilu: włosie jest krótsze niż wystające masażo-druciki.
A propos samego włosia - jest ono mega sztywne i wydaje się być hmmm... sztuczne, plastikowe? Nie wiem, nie oskarżam bo nigdy nie miałam szczotki z naturalnym włosiem. Jest ono czarne, błyszczące i zakończone jasnymi końcówkami. Być może naturalne włosie - chyba dzika - właśnie tak wygląda i wcale miękkie ma nie być...

Ogólnie szczotkę oceniam na plus:
- wygładza włosy
- nie elektryzuje ich
- nie wyrywa włosków przy delikatnym używaniu
- oczyszcza je z kurzu:)

Na minus:
- trzeba ją często myć i czyścić

EDIT:
Zrobiłam za radą Eve test włosia z tej szczotki. Nadpaliłam jeden włosek i smrodek spalenizny był taki włosowo-paznokciowy:) Także na pewno w tej szczotce użyte zostało włosie naturalne:)

Miałyście może szczotki z naturalnym włosiem? Polecacie jakieś?


środa, 21 marca 2012

Cashmere Powder Pearls nr 2 - korygujący puder w kulkach niczym meteoryty;) - dużo zdjęć

Cześć!
Ostatnio jestem tak zaganiana, że nie miałam nawet czasu żeby napisać Wam o nowo odkrytej perełce (perełkach) kosmetycznej :)
A mowa o nowych perełkach od Dax Cosmetics - Cashmere Powder Pearls.

Dostępne są w 3 odcieniach:
- Cashmere Powder Pearls Nr 1 - puder rozświetlający daje efekt pięknie rozświetlonej skóry. Jest doskonały do modelowania rysów twarzy. Perełki beżowe delikatnie ocieplają cerę, a lśniąca biel i dwa odcienie różu ożywiają ją i odbijają światło, tuszując widoczne oznaki zmęczenia,
- Cashmere Powder Pearls nr 2 - puder korygujący zapewnia efektowne satynowe wykończenie makijażu. Pastelowe perełki wygładzają cerę, korygując jej drobne niedoskonałości. Zielone i żółte neutralizują zaczerwienienia skóry i ujednolicają jej koloryt. Fioletowe redukują przebarwienia a białe subtelnie rozświetlają, dodając cerze naturalnego blasku,
- Cashmere Powder Pearls Nr 3 - puder brązujący. Perełki w subtelnych odcieniach słonecznych brązów pięknie ocieplają cerę, dając efekt opalonej, delikatnie rozświetlonej skóry. Doskonały do modelowania rysów twarzy. 

Zapłaciłam za nie 34 zł.


Ja zdecydowałam się na wersję korygującą nr 2:

A teraz porcja zdjęć w różnym świetle - nie mogłam się zdecydować, więc zamieszczam sporą dawkę fotek:)
 Jest to puder korygujący składający się z różnych odcieni pigmentów, dzięki czemu ujednolica koloryt naszej cery. Na skórze dają subtelny efekt rozświetlenia niczym tafla wody - idealny na wiosnę!  
Pigmenty pięknie odbijają światło sprawiając, że nasza cera wydaje się bardziej "zdrowa"
Większą ilość można stosować miejscowo w roli rozświetlacza. 
Ja najpierw delikatnie omiatam pudrem całą twarz za pomocą mięciutkiego pędzla (o nim będzie mowa w następnym poście), a potem dokładam porcję na szczyty kości policzkowych i pod łuk brwiowy.

Jestem totalnie zakochana w tych perełkach! Używanie ich to sama przyjemność - pięknie pachną! Wykańczając nimi makijaż aplikuję sobie coś w rodzaju luksusowej, wiosennej kropki nad "i":)

Jestem pozytywnie zaskoczona jakością kosmetyków Cashmere i nie wykluczam zakupów następnych produktów, np. bazy pod cienie i perełek brązujących.  

Zapomniałam o składzie dla ciekawskich:

niedziela, 11 marca 2012

Dwa korektory w sztyfcie - Bell i Essence

Cześć!

W swoich zbiorach posiadam 2 korektory w sztyfcie, które są niezastąpione w kamuflowaniu zaczerwienień i niedoskonałości cery. Oczywiście ze względu na konsystencje nie nadają się do stosowania pod oczy.

1. Essence coverstick 01 matt sand
2. Bell korektor antybakteryjny A1

Kolor 01 Essence wydaje się jasny, ale teraz jest dla mnie zbyt ciemny...zaraz zobaczycie na swatchu.



Korektor z Bell wydaje się być "podobny" ale jest zdecydowanie jaśniejszy od matt sand Essence.


Jak widzicie korektor Bell świetnie wtopił się w koloryt mojej skóry zimą, natomiast Essence musi poczekać na lekką opaleniznę:) Swoją drogą, szkoda, że Essence tworząc kolorystykę korektorów, nie pomyślało o takich bladziochach jak ja:(

Oba korektory można kupić za ok. 10 zł i oba sprawują się dobrze. Choć przyznam szczerze, że częściej używam antybakteryjnego sztyftu Bell - po prostu kolor mi bardziej odpowiada, a jego końcówka jest bardziej precyzyjna niż "szminkowa" od Essence.

sobota, 10 marca 2012

Ślubnie - dół sukienki;)

A tak będzie wyglądał dół mojej sukienki:)
Koronka wychodząca spod "pasa" i delikatny gładki muślin:)


Jak Wam się podoba?

Miłej soboty!

piątek, 9 marca 2012

Puder bambusowy z jedwabiem - suchy szampon i inne zastosowania:)

Cześć!

Dzisiaj mowa będzie o pudrze bambusowym z jedwabiem z Biochemii Urody, który sprawdził się również w ekstremalnej sytuacji:) 

Przychodzi do nas w takim oto słoiczku, który nie nadaje się jako opakowanie codzienne naszego pudru, więc...

...przesypałam go do opakowania mojego dotychczasowego sypańca, którym był puder sypki transparentny z Vipery:

 Puszek dobrze przytrzymuje puder i nawet sprawdza się do nakładania kiedy zapomnę zabrać ze sobą inną gąbeczkę.

Na spodzie nakleiłam naklejkę z datą ważności. Zapas pudru przechowuję w słoiczku z BU.



Sitko ułatwia aplikacje i dozowanie pudru.



Natomiast do aplikacji pudru na twarz służy mi gąbeczka z Top Choice, którą mam już ohohoooo...

Gąbeczkę składam na pół i miętole, żeby puder równomiernie ją pokrył:)

Warto jest zmieść nadmiar pudru pędzlem alb o różowym puszkiem z Vipery:)
I włala!

Moja opinia:

+ dobry, naturalny kosmetyk, który matowi moją mieszaną cerę na dość długo

+ ładnie stapia się ze skórą pod warunkiem, że nałożymy go umiejętnie i nie w nadmiarze, bo wtedy może zbielić i porządnie wysuszyć naszą skórę!

+ jego kolor jest neutralny i nie zmienia odcienia podkładu (jeżeli nie nałożymy go za dużo - patrz wyżej)

+ mega wydajna bestia

+ stosunek ceny do pojemności i wydajności jak najbardziej na PLUS

- pyli przy nakładaniu więc trzeba uważać żeby się nie ufajdać, szczególnie gdy mamy na sobie ciemne ubrania

- trzeba znaleźć swój własny, indywidualny sposób aplikacji, żeby nie "przedobrzyć" z jego ilością.


Jak dla mnie to bardzo fajny sypaniec i nie żałuję absolutnie jego zakupu. Natomiast nie upiększy naszej cery, nie skoryguje niedoskonałości i nie nada naszej skórze "efektu photoshopa" - on nie od tego. Jego główna rola to zmatowienie naszej żarówy i lekkie ugruntowanie podkładu, na który potem nałożymy bronzer i/lub róż.

Ponadto znalazłam dla niego nowe zastosowanie:) Mianowicie w zdarzyła mi się sytuacja awaryjna - musiałam w 5 minut zebrać się do wyjścia z domu, a moje włoski miały tzw. dzień dziecka, w którym nie widziały szamponu od dwóch dni:) Nie mając suchego szamponu, przypomniałam sobie filmik Karoliny (Stylizacje/Stylizacje2), w którym zastąpiła suchy szampon zwykłą zasypką dla niemowląt w celu odświeżenia fryzury. 
JA, nie mając ani niemowlaka, ani jego zasypki pod ręką, chwyciłam w desperacji garstkę pudru bambusowego z BU, po czym wtarłam we włosy u nasady. Powiem Wam, tzn. NAPISZĘ, że efekt odświeżenia tłustych włosów był  niesamowity! W dotyku stały się tępe i szorstkawe, ale w wyglądzie stały się odświeżone, odbite od nasady i po prostu zniknął cały oblepiający je tłuszcz (ładniej: sebum). W dodatku efekt "umytych włosów" utrzymała się do samiuśkiego wieczora!

Puder BU=suchy szampon

Oczywiście nie wiem, czy sprawdziłby się na dłuższą metę i jaki byłby wpływ tego pudru na nasze włosy (myślę, że mógłby je nieźle przesuszyć), ale w awaryjnych sytuacjach pomoże.



poniedziałek, 5 marca 2012

Serum AZELO-oliwkowe - moje odczucia:)

Cześć!
Witam Was po małej przerwie. 
Postanowiłam napisać kilka słów o serum AZELO-oliwkowym, które zamawiałam pod koniec stycznia z Biochemii Urody. Mimo, że "specyfik" dotarł do mnie 20 stycznia i używam go dopiero od półtora miesiąca, to prawie mi się już kończy, a opinie o nim mam już wyrobioną:)

Porcję serum trzymamy "przy sobie", natomiast zapas w lodówce. Porcję w szklanej buteleczce możemy przechowywać przez 2-3 tyg ale z doświadczenia wiem, że przy codziennym używaniu taka porcja 3/4 buteleczki wystarcza na ok tydzień.
Wylewam sobie pipetką porcję w zagłębienie dłoni, a następnie aplikuję palcami na czystą, przetartą hydrolatem twarz.

Używam tego serum od półtora miesiąca codziennie na noc i czasem na dzień  - dlatego zostało mi go na tylko jedną dolewkę:( Producent zaleca, aby używać go minimum 3 miesiące, ale jedno serum na taki okres czasu nie wystarczy. No chyba, że będzie się go używało co drugi dzień.

Najważniejsze działanie serum ze strony producenta:
Serum normalizuje pracę gruczołów łojowych i zmniejsza przetłuszczanie się skóry tłustej.
»
Działa antybakteryjnie i antyseptycznie, wspomaga gojenie drobnych uszkodzeń skóry i wyprysków trądzikowych.
»
Sprzyja oczyszczeniu i zwężeniu porów skóry.
»
Wykazuje silne działanie gojące i przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, wzmacnia cerę naczynkową.
» Wspomaga redukcję przebarwień
zarówno pozapalnych powstałych po zmianach trądzikowych lub po mechanicznych uszkodzeniach skóry, jak również przebarwień pigmentacyjnych posłonecznych i związanych ze zmianami hormonalnymi (ostuda-melazma pojawiająca się w okresie ciąży, podczas terapii lekami hormonalnymi, menopauzy, w zaburzeniach endokrynologicznych).
»
Dodatkowo serum nawilża, poprawia barierę lipidową skóry oraz chroni przed wolnymi rodnikami, może być stosowane zamiast kremów, jako lekki nawilżacz dla cery tłustej i trądzikowej. 

Więcej możecie przeczytać TU i TU.

MOJA OPINIA:
Odkąd używam tego serum nie mogę się już bez niego obejść:) Chyba się uzależniłam:)
Na początku po aplikacji odczuwałam lekkie szczypanie, swędzenie, ale to normalna reakcja, która minęła. Skora potem jest troszkę lepka, klejąca, aż do momentu całkowitego wchłonięcia się serum. Potem można aplikować dowolny krem, ale ja nie zawsze to robiłam:) Nawilżenie jakie daje mi to serum jest czasem wystarczające. Niekiedy dokładałam lekki krem (Eva Natura) z dodatkiem kropli żelu hialuronowego lub kropelką olejku tamanu. Używam codziennie na wieczór i prawie codziennie na dzień.

SKUTKI:
- koloryt cery stał się bardziej jednolity, zdrowy
- przebarwienia wyjaśniały, nawet moje piegi stały się mniej widoczne albo zniknęły:) 
- cera jest "czystsza" - pory mniej zanieczyszczone
- skóra jest miękka, nawilżona
- rzadko pojawiają się wypryski, a jeżeli już, to szybko stają się zaleczone  (a obawiałam się wysypu po odstawieniu Effaclaru K)
- a już na pewno nie powoduje wysypu pryszczy itp.
- ma rzeczywiste działanie antybakteryjne i przyspiesza gojenie

 Myślę, że to istne panaceum na problemy mojej mieszanej, zanieczyszczonej cery. Jedyny minus to taki, że trzeba odczekać z makijażem, aż serum się wchłonie. Ale gdy się spieszymy to po prostu wystarczy krem pod podkład. Ja używam serum codziennie, może to za często, ale widzę, że moja cera jakby odżyła i świetnie reaguje na jego działanie.
Po prostu widzę same plusy stosowania tego produktu i na pewno jeszcze go zamówię, mimo że kosztuje prawie 30 zł.

Miałyście może do czynienia z tym cudotwórcą?:) A może macie jakieś pytania, to chętnie odpowiem w komentarzach:) Pozdrawiam!